Stare (a może nie) przysłowie mówi, że „pieniądze to nie wszystko”. Kto jednak w dzisiejszych czasach może się z nim zgodzić? Zapewne takich wariatów znajdzie się niewiele. Wyobraźmy sobie na ten przykład życie bez pieniędzy. Przecież wtedy nie można by było egzystować. Jedzenie, energia, inne media? Ktoś powie, że można żyć bez prądu. Ok, zgodzę się. Ale wtedy co? Używać po zmroku lampy naftowej? Tak, można, ale skąd wziąć do niej olej?
Sytuacja z jedzeniem jest podobna. Kto dziś może poszczycić się wyprodukowaniem bez jakichkolwiek środków pieniężnych pożywienia dla całej rodziny? Nikt proszę państwa. Pieniądze dzisiaj są najcenniejszą wartością i nic tego nie zmieni.
Ludzie mają pieniądze z różnych źródeł. Jedni na swoje dochody pracują latami, inni wygrywają w loterii miliony, które innym nigdy się nawet nie śniły, jeszcze inni dziedziczą fortuny. Są też tacy co kradną, ale my łamania prawa stanowczo nie popieramy.
Jaki zawód zagwarantuje zatem godziwe zarobki? Myślę, że polityk i samorządowiec nie będzie narzekał. Weźmy na przykład głowę gminy, czyli wójta. Ile zarabia wójt? W najgorszym wypadku siedem – osiem tysięcy złotych. Pobory tych najlepszych sięgają nawet kilkunastu tysięcy. Sporo prawda. I nie jest tak, że wójt pracuje na swoje wynagrodzenie w pocie czoła. Pełni bardziej funkcję reprezentatywną. Wiele osób się zapewne ze mną nie zgodzi (zwłaszcza tych, którzy mają samorządowców w rodzinie), ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Skoro wójt ma tyle pracy, to po co zatrudnia szereg wykwalifikowanych pracowników, po co mu zastępca, skarbnik, sekretarz? Czy nie po to, by to oni właśnie odpowiadając za dane sektory, tworzyli wójtowi dobry pijar? Owszem, to on na końcu za wszystko odpowiada, ale kto z podwładnych chce wkopać szefa, który koniec końców może wykopać z pracy niezdolnego pracownika?
Tak to właśnie jest, że za marną pracę otrzymuje się wysokie wynagrodzenie. Doskonale widać to właśnie po schemacie pierwszego lepszego urzędu gminy w każdej części Polski.